Naprawdę długo czekałem z obejrzeniem tego filmu, żałuję, że dopiero teraz się z nim
zaznajomiłem.
Fabuła nie powala na kolana. Typowy pomysł na całkiem niezłe Azjatyckie ghost story,
jednak jest zdecydowanie powyżej dobrej. I oczywiście cudowny, niepokojący, naprawdę
bardzo sugestywny klimat, który z dużym powodzeniem buduję napięcie. Film naprawdę ma
to "coś" co potrafią uzyskać z filmu tylko Azjaci.
Jednak później owe duchy jakby "zupełnie tracą swą moc", stają się nieco monotonne i
możliwie nie do przełknięcia przez widza, który nie jest fanem Azjatyckich filmów. Wygląd
duchów również nie powala, szczerze-wyglądają tandetnie jak cholera...Jednak w tego typu
produkcjach nie chodzi w ogóle o efekty specjalne, tylko o klimat, który słynnym braciom
zdecydowanie lepiej wyszedł :). Film dokładnie oddaje to o co chodzi w horrorze-Jego tzw.
"jump scenki" nie powodują nagłego ataku zawału (coś jakby Shutter), jednak straszy w
sposób o wiele bardziej wysublimowany. Tutaj podstawą jest nastrój i wszechogarniająca
atmosfera grozy, która powoduje dreszcze i gęsią skórkę.
Gra aktorów jest zupełnie bez zarzutów, naprawdę kawał niezłej roboty.
Muzyka jest cudowna, na długo zapada w pamięć i tworzy ten cudownie upiorny klimat :)
No i co najważniejsze, film nieźle trzepie umysł i nawet nieźle straszy.
Czyli-Bez rewolucji, nadal jest to kawał porządnego Azjatyckiego ghost story, jednak pod
żadnym względem nie wyróżnia się na tle innych produkcji z Azji. Oprócz tego, że film straszy
w odróżnieniu od większości. No i sposób prowadzenia fabuły jest dużo lepszy, ciągle
wiadomo, kto jest kim, nie ma problemu ze zrozumieniem końcówki. Duży plus biorąc pod
uwagę większość Azjatyckich filmów, gdzie pod koniec wszystko zaczyna się mieszać z
aktorami na czele.